Moja bajka i deser z jeżynami
Dzisiejszy post pewnie was zaskoczy, ale czyż nie tego powinno się oczekiwać od bloga? Może warto raz zrobić przerwę pomiędzy kolejnymi przepisami na ciasto, zapiekankę czy zupę krem. Może warto poznać się bliżej. Może chcecie poznać moja bajkę? Bo mój blog to taka moja bajka, która spełnia moje marzenia.
Moja bajka
Bo naprawdę jestem tzw."biurwą", matką i żoną jak pewnie większość z was i lubię robić tę swoją papierkową robotę przez osiem godzin dziennie. Kuchnia jest odskocznią od codzienności. Kiedy wracam po pracy do domu, kuchnia tętni życiem - to czas na przygotowanie obiadu na następny dzień, zaplanowanie, wymyślenie kolejnego dania, które trafi później na bloga. Acha... Bo to raczej blog decyduje, co będziemy jeść, a nie odwrotnie, to on mnie motywuje, żeby ciągle tworzyć coś nowego. Na schabowego rodzina musi robić zapisy, bo średnio się trafia raz na kwartał, a gdy raz kiedyś zrobiłam go dwa razy pod rząd w dwa tygodnie, to się mnie pytali czy chora nie jestem :) Gotowanie i prowadzenie bloga stało się moim drugim życiem - przeżyłam kilka fantastycznych przygód, rewelacyjne warsztaty, poznałam ludzi, których wcześniej oglądałam tylko w telewizji. Ale ciągle cieszą mnie małe rzeczy - na przykład, kiedy córka doceni nową potrawę i powie "Mami to było pyszne". Dla takich chwil warto żyć :)
Gotuję bo lubię, to jest coś co sprawia, że życie nabiera barw. Szukam ciągle nowych smaków, pomysłów, inspiracji. Moje szafki z przyprawami i książkami zaczynają pękać, a kuchnia się kurczy.
A jak zaczęła się ta bajka? Zaczęła się kilka lat temu od aktywności na kilku serwisach kulinarnych, później dojrzałam do decyzji żeby mieć w sieci swój własny kat i tak pojawił się blog. Nie sądziłam, że to może się tak rozwinąć, że gotowanie stanie się dla mnie drugim życiem. To wciąż mnie zaskakuje, ale i pozwala mi coraz śmielej marzyć. Kiedyś myślałam, że fajnie by było otworzyć małą knajpkę - takie bistro z domowym, ale nowoczesnym jedzeniem. Teraz - kiedy ktoś mnie miło doceni - ośmielam się marzyć, że moje zdjęcie zobaczę kiedyś na przykład w miesięczniku Kuchnia.
Gotowanie mnie otacza, chyba nie ma takiego miejsca, z którego bym nie czerpała inspiracji, zarówno z książek, czasopism kulinarnych od kupowania których jestem uzależniona, z programów tv, Internetu, blogów, które przeglądam namiętnie, szczególnie jeśli chodzi o wypieki, a poza tym podróże, zagraniczne kuchnie, których od czasu do czasu mam okazję spróbować, no i z życia, czyli z tego co akurat jest w lodówce. Wiele razy moje dania to po prostu eksperymenty czy rosyjska ruletka. To niekończąca się historia… to moja bajka....
A gdy nie gotuje.... odpoczywam... myśląc o gotowaniu:) dla Was :)
Jeżynowy deser w kolorach morza
- opakowanie galaretki w kolorze niebieskim (np szmaragdowej albo curacao)
- 500 ml gorącej wody
- 2 szklanki jeżyn
- szklanka śmietanki kremówki 36%
- 4 łyżki jogurtu greckiego gęstego light
- 3 szt delicji jagodowych lub malinowych
Galaretkę rozpuścić w gorącej wodzie, wlać do naczynek, w których będziemy ją podawać można ułożyć je pod skosem, dzięki czemu otrzymamy deser niesymetryczny. Do każdej galaretki wrzucić po kilkanaście jeżyn i odstawić do lodówki aż się galaretka zetnie.
Śmietankę kremówkę ubić na sztywno, wymieszać z jogurtem greckim, dodać ok. szklankę jeżyn. Wymieszać. Polowe masy wyłożyć na naszą galaretkę, na to pokruszyć po jednej delicji, przykryć resztą kremu, wierzch posypać pozostałymi jeżynami. Odstawić na 15 min do lodówki, żeby się schłodziło. Porcja dla 3 osób. Smacznego!
Miło poczytać że nie tylko na mnie gotowanie i blogowanie działa jak narkotyk:)
OdpowiedzUsuńtak chyba wszystkie jesteśmy tym zakręcone;)
UsuńPięknie.... się rozmarzyłam choć jakbym czytała trochę o sobie, ale ja mam bzika na punkcie wypieków, wymieszać, wygnieść wsadzić do pieca, lub ugotować jeśli to pierogi, gotować lubię, ale moje dzieci są w takim wieku, że najchętniej jedzą cały tydzień zalewajkę z pomidorówką na przemian, dlatego rzadko fantazjuję na tym polu. A gotować dwa obiady? O, nie mam na to czasu wolę z Nimi do parku :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :) Spełnienia marzeń życzę.
I zapraszam do siebie na konkurs - nagroda główna iście jeżynowa jak Twój cudowny deser.
każdy z nas ma bzika fajnie ze takiego fajnego i nieszkodliwego:)
UsuńWspaniale wygląda, bajecznie :)
OdpowiedzUsuńdziekuje bardzo!
UsuńBernika, uśmiałam się na maxa, a to za sprawą schabowego, bo moi też czekają zazwyczaj tak długo i droga do niego jest podobna. Zresztą wszystko zgadza się co do joty:-) Ale to chyba taki nasz los - blogerów kulinarnych:-))
OdpowiedzUsuńDeser jak zwykle w Twoim wykonaniu pyszny:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
chyba większość z nas tak ma ze kotlet to luksus:)
UsuńTo post o spełnionym marzeniu:-) Gratuluję! Ja póki co marzę o tym samym, może kiedyś się uda...?
OdpowiedzUsuńw takim razie trzymam kciuki:)
UsuńPi ękna bajka! I fajnie, że mogę Ciebie znać Berenika - chociaż witrtulanie, dziękuję za pierwsze kroki i odpowiedzi - podpowiedzi;) Pozdrawiam serdecznie i czekam na dalsze bajki w Twojej bajce;)
OdpowiedzUsuńEwo milo mi ale myślę ze przerosłaś mnie i to bardzo:) i to ty teraz jesteś dla mnie natchnieniem.
UsuńWpis sponsorowany? Przeuroczo z niego wybrnęłaś:-))))).
OdpowiedzUsuńdziekuje bardzo :)
Usuń