Makówki śląskie
Makówki to słodka wigilijna śląska potrawa. To coś co jest najbardziej oczekiwanym elementem wigilijnej kolacji, pyszny makowy deser, pełen pachnących bakalii. Dla łasuchów idealny. A mak i bakalie to znak dobroci, szczęścia jakie ma nas spotkać w nowym roku.
W wersji mojej teściowej makówki są przykryte bitą śmietaną i posypane prażonymi migdałami. To naprawdę prawdziwy świąteczny deser.
Makówki śląskie
- 250 g maku
- 1,5 l mleka (lub więcej zależy ile wchłonie)
- 80 g cukru
- chałka
- 100 g rodzynków
- 50 g orzechów
- 50 g płatków migdałowych
- 50 g wiórków kokosowych
- aromat migdałowy
- dodatkowo bakalie do ozdoby
- opcjonalnie bita śmietana
Potrawę przygotowujemy na dzień przed Wigilią. Kupujemy mak najlepiej świeży i jeśli ma się możliwość to mielimy go w piekarni albo w thermomixie. Jeśli nie to należy kupić gotowy zmielony, ale przed rozpoczęciem gotowania należy go spróbować czy nie jest gorzki.
Zmielony dwukrotnie mak przekładamy do garnka z grubym dnem, zalewamy litrem mleka, dodajemy cukier i gotujemy ok. 45-60 minut na małym ogniu, mieszając od czasu do czasu. Co jakiś czas dolewamy pozostałe mleko, żeby mak się nie przypalił. Gdy mak wystarczająco zmięknie, odstawiamy garnek na bok. Mak w garnku powinien mieć konsystencję zupy, aby po wchłonięciu przez chałkę makówki były nadal wilgotne. Jeśli mak będzie za gęsty to gdy chałka wchłonie wilgoć mleka to makówki będą suche.
Chałkę kroimy na niewielkie kawałki, płuczemy rodzynki. Wszystkie bakalie i aromat migdałowy dodajemy do masy makowej. Dokładnie mieszamy. W przezroczystej misce układamy warstwami mak i chałkę, kończąc warstwą maku. Wstawiamy na noc do lodówki. Przed podaniem dekorujemy ulubionymi bakaliami.
W wersji mojej teściowej makówki są przykryte bitą śmietaną i posypane prażonymi migdałami. To naprawdę prawdziwy świąteczny deser.
Zmielony dwukrotnie mak przekładamy do garnka z grubym dnem, zalewamy litrem mleka, dodajemy cukier i gotujemy ok. 45-60 minut na małym ogniu, mieszając od czasu do czasu. Co jakiś czas dolewamy pozostałe mleko, żeby mak się nie przypalił. Gdy mak wystarczająco zmięknie, odstawiamy garnek na bok. Mak w garnku powinien mieć konsystencję zupy, aby po wchłonięciu przez chałkę makówki były nadal wilgotne. Jeśli mak będzie za gęsty to gdy chałka wchłonie wilgoć mleka to makówki będą suche.
Chałkę kroimy na niewielkie kawałki, płuczemy rodzynki. Wszystkie bakalie i aromat migdałowy dodajemy do masy makowej. Dokładnie mieszamy. W przezroczystej misce układamy warstwami mak i chałkę, kończąc warstwą maku. Wstawiamy na noc do lodówki. Przed podaniem dekorujemy ulubionymi bakaliami.
W wersji mojej teściowej makówki są przykryte bitą śmietaną i posypane prażonymi migdałami. To naprawdę prawdziwy świąteczny deser.
Jadłam je bardzo dawno temu.. U mnie w domu nie było tej tradycji.
OdpowiedzUsuńTwoje wyglądają prześlicznie w tej stylizacji..ech..
dziekuję bardzo.
Usuńto jest właśnie smak świąt :)
OdpowiedzUsuńo tak dokładnie. pozdrawiam.
UsuńWygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję,
UsuńBitą śmietaną?!?! Wooow! U nas z mlekiem się je je ;)
OdpowiedzUsuńbita do dekoracji ale pasuje idealnie.
Usuń