Rostbef pieczony w niskiej temperaturze
Trafiłam w sklepie na ładny kawałek rostbefu wołowego w dodatku w dobrej cenie. Nie zastanawiając się dużo co z nim zrobię po prostu go kupiłam. W domu przyszedł czas na plan, bo nigdy takiego mięsa nie piekłam, ale wystarczająco naoglądałam się programów kulinarnych i filmów, w których to bohaterowie zajadali się kanapką z rostbefem czy wcinali plastry różowego, soczystego mięsa. Dlatego przeszukałam internet, spędziłam sporo czasu przed ekranem by przeczytać co się tylko da na temat pieczenia tego szlachetnego mięsa, by go przypadkiem nie zepsuć. Stanęło na upieczeniu go w niskiej temperaturze. Pomocą służył mi ten przepis. A co wyszło zobaczcie poniżej. Mi na sam widok tych zdjęć ponownie cieknie ślinka, bo wyszedł naprawdę pyszny i był idealnym dodatkiem do obiadu, kanapek, sałatki. Może to tez być propozycja na świąteczny stół wielkanocny z dodatkiem sosu chrzanowego.
Rostbef pieczony w niskiej temperaturze
- ok 1,2 kg rostbefu wołowego
- sól
- pieprz świeżo mielony
- 2 ząbki czosnku
- 1 szklanka wina czerwonego wytrawnego
- kilka gałązek świeżego rozmarynu lub 1/2 łyżeczki suszonego
- 1 łyżeczka majeranku
- 2 ziarna jałowca
- 2-3 łyżki oleju rzepakowego
Mięso umyć, osuszyć, wyciąć ewentualne błony. Można obwiązać sznurkiem aby nadać ładny zwarty kształt. W moździerzu utrzeć sól, pieprz, przeciśnięty przez praskę czosnek i zioła. Masą natrzeć mięso.
Temperatura gotowego mięsa w środku powinna osiągnąć ok. 56-57°C. Więc jeśli macie odpowiedni termometr to warto go wykorzystać, by w trakcie sprawdzić czy mięso nie jest już przypadkiem gotowe. Termometr należy wbić pod skosem by mięsa nie przebić na wskroś (wtedy wypłynie nam niestety cały sok). U mnie rostbef był gotowy po dokładnie 2,5 godzinie osiągając temp 57 st. Użyłam sondy, którą mam jako wyposażenie piekarnika i która w trakcie pieczenia cały czas monitorowała mi temperaturę mięsa.
Mięso o wadze 1,5 kg powinno się piec ok 3,5-4h.
Jeśli chcecie mięso bardziej wypieczone to użyjcie ciut wyższej temperatury lub wydłużcie czas pieczenia i zwiększcie temperaturę mięsa w środku. Można upiec go przez ok. 60 minut w 120 stopniach. Temperatura powinna wynosić ok. 55–60 stopni.
Wygląda obłędnie. Ślinka leci.
OdpowiedzUsuńNo ja myślę. Szczególnie mięsożercom.
UsuńTrafiłaś do mnie z tym przepisem :) już go dałam córci i będzie maoal co robić na weekend :) ona ma świra na punkcie takiego jedzenia i wie co dobre :)
OdpowiedzUsuńTo jak moja córka, tez uwielbia krwiste i konkretne mięsa.
UsuńOj nie przepadam za krwistym mięsem, ale myślę, że mój mąż byłby zachwycony. No cóż, przepis wykorzystam na specjalną okazję. Jak to mówią "przez żołądek do serca" 🙂
OdpowiedzUsuńNie jestem mięsożercą, ale czasami się skuszę na taki kawałek krwistego mięsa.
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis i pyszne danie.
Irena-Hooltaye w podróży
Wygląda tak apetycznie, że koniecznie wypróbuję Twój przepis. Może rodzince zasmakuje, bo na zdjęciu prezentuje się soczyście i wybornie :)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda.To świetne mięso robię dość często. Uwielbiamy zamiast wędliny. Ale nie marynuję w plastikowym woreczku, tylko w naczyniu. Przepisów na rostbef jest wiele.
OdpowiedzUsuńWygląda cudnie, niestety nie na mój piekarnik, który jak dobrze pójdzie kiedyś zmienię, bo ten jest tak stary, że pokazuje co innego a robi co innego, tylko bym mięso zmarnowała. Bardzo żałuje, bo do twoich zdjęć aż sie ślinię. Dobre i porządnie zrobione mięsko! I lubię takie upieczone jak należy, a nie na "podeszwę"
OdpowiedzUsuńPięknie wypieczony kawał pysznego mięsa. Ja często też piekę w niskich temperaturach, mięso zachowuje swoje najlepsze smaki.
OdpowiedzUsuń